Niespodziewajkowe rzeczy i trochę prywaty

Niespodziewajkowe rzeczy i trochę prywaty


Jak niektórzy z Was wiedzą, aktualnie studiuję albo innymi słowy, próbuję się doktoryzować. Na tę chwilę z mniejszym niż większym skutkiem ale nie w tym rzecz :)

Tym razem będzie o ludziach, których spotkałam na swojej drodze.
Na samym początku chciałabym podziękować Majce i Monice, dzięki którym to miejsce powstało - dziękuję za codzienne wsparcie, rady i cierpliwość :)

Chciałabym pozdrowić i uściskać: mojego ukochanego, moje współlokatorki, pierwszych obserwatorów - OGROMNIASTE DZIĘKI ZA WSPARCIE <3 oraz wytrwałego informatyka-czytelnika :)


 Ale czemu wspomniałam o doktoracie? Ponieważ dzięki niemu spotkałam fascynujących ludzi, pełnych pasji i samozaparcia. Jeden z nich zaczął wypytywać o bookstagram, raczkującego bloga i od słowa do słowa stwierdził, że czemu by sam miał nie spróbować napisać recenzji? Energetyk popatrzył na Programistę, potem wybuchnął śmiechem, aby na samym końcu stwierdzić, że to całkiem ciekawy pomysł :)


Rzeczony Programista

W taki oto sposób na bloga zawita kolejna osoba - Piotrek. Jak sam o sobie mówi - czytacz non-fiction, żądny wiedzy fascynat prawa. Serio, obiecał mi recenzję KPC :D  

Wychodzi na to, że blog będzie miał dwa oblicza - zwichrowane i fantastyczne spojrzenie Energetyka i rzeczowe, bo nie powiem, że zawsze poukładane Programisty. Jestem ciekawa jak długo wytrwamy w swoich rolach :D

Dajcie znać co o tym myślicie <3 <3 <3
Goodbye Days

Goodbye Days



Czytaliście opis tej książki? Chłopak o imieniu Carver zostaje obwiniony o śmierć przyjaciół, ponieważ wysłał sms do jednego z nich, wiedząc, że na pewno w tej właśnie chwili siedzi za kierownicą. Na początku moją reakcją było zniesmaczenie i stwierdzenie, że większego bezsensu nie widziałam na oczy. Jednak postanowiłam dać tej książce szansę. I z tą decyzją nic wspólnego nie miał fakt, że autor "Goodbye Days", Jeff Zentner prowadzi rockowe obozy dla młodzieży (Camp Rock 💓). Może tylko troszkę.^^ I powiem Wam, że "Goodbay days" jest książką, którą nie należy oceniać po okładce^^ A przed czytaniem, polecam zaopatrzyć się w chusteczki.




Po głębokim przemyśleniu, twierdzę, że powieść chce zwrócić uwagę Czytelnika na dwie sprawy: kwestię korzystania z telefonów podczas prowadzenia samochodu oraz przeróżne sposoby przeżywania żałoby przez bliskich osób, których śmierć nadeszła zbyt niespodziewanie. Myślę, że pierwsze z zagadnień bezsprzecznie pozostaje do określenia jako niebezpieczne, jednak ciągle trzeba o tym przypominać - zbyt szybo ulatuje z pamięci, gdy wciągnie nas rozmowa czy przeglądanie ostatnich newsów. A co do drugiej sprawy. Współczuję Carterowi. Jedno wydarzenie, roztrzaskało świat, który znał. Ale to on musi być na tyle dojrzały, by nie tylko poradzić sobie z bólem po stracie swoich najlepszych przyjaciół ale i z reakcją społeczeństwa, rodzin zmarłych i natarczywością dziennikarzy. Jednak najgorzej gdy, sam zaczyna przekonywać się do bezpodstawnych oskarżeń o spowodowanie wypadku. Bo przecież to ma sens prawda?

Paredoila. Jedno z moich ulubionych słów. Tak nazywa się skłonność umysłów do wyszukiwania znanych kształtów w chaotycznych wzorach. (...) Z tym, że oznacza zjawisko, które nie zawsze bywa piękne.

Nie zdawałam sobie sprawy, że na tyle sposobów można zareagować na śmierć. Wściekłością, zrozumieniem, racjonalnym podejściem, rozpaczą, wiarą, zrzuceniem winy na kogoś z zewnątrz, zapomnieniem w naukowych faktach, potrzebą pociechy, zbliżeniem się zranionych osób. I uświadomić sobie, że pozostali ludzie znali Twojego syna, wnuka czy przyjaciela z zupełnie innej strony. Jednak najpiękniejsze były słowa babuni Betsy:

Moim zdanie, jeśli ktoś uważa, że jego ostatni dzień na świecie powinien od codzienności, to najwyższa pora, by poważnie przemyślał swoje życie.
Najchętniej przepisałabym Wam połowę książki, sami widzicie, ile zakładek indeksujących zużyłam podczas zapoznawani się z historią. Polubiłam bohaterów, byli prawdziwi. Sama w swoim życiu przeżyłam stratę bliskiej osoby i wiem, że w rozpaczy nawet postawa sędziego kieruje się swoją logiką. Autor mimo nadużywania patosu w niektórych miejscach, ma zdolność do niesamowicie plastycznych opisów - mój ulubiony to widok miasta na 97 stronie 💓 A wątek romantyczny wkrada się pomiędzy zdruzgotane historie niepostrzeżenie, niczym ołów sklejający kawałki szkła, by powstał piękny witraż. Ta historia może dostarczyć Czytelnikowi cały wachlarz emocji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. I znów się powtórzę, mimo, że jest to książka skierowana do młodzieży, dorośli również powinni po nią sięgnąć. Zerknąć na świat przez oczy młodszych, którzy, nie są pozbawieni mądrości i swoich spostrzeżeń.

Podsumowując, "Goodbay Days" jest książką pełną rożnorakich spojrzeń na temat żałoby, pełną emocji i trzeźwego spojrzenia na świat oraz zasady w nim panujące. Na to jak nasz osąd, mózg czy uczucia mają wpływ na ocenę jednego prostego faktu. I na zakończenie zostawiam jeszcze jeden piękny cytat:

Mówię, że wierzę, że ludzie są historiami złożonymi z oddechu, krwi i pamięci.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
                                                                                              

POLECANY POST

Zwiastun burzy

„Zwiastun burzy”. Ciemne chmury, rozbłyski piorunów w oddali, pomruki dochodzące z wnętrza cumulonimbusa. Niepokój, czy niebezpiecze...

Copyright © 2014 Zaczytany Glonek , Blogger