Zwiastun burzy
lutego 12, 2019
1
2019
,
Bernard Cornwell
,
recenzenckie
,
recenzje
,
wydawnictwo otwarte
,
zwiastun burzy
„Zwiastun burzy”. Ciemne chmury, rozbłyski piorunów w oddali, pomruki
dochodzące z wnętrza cumulonimbusa. Niepokój, czy niebezpieczeństwo ominie moje
bezpieczne schronienie, czy jednak będę drżeć w obawie o swoje życie w
pierwotnym strachu. Nie wyobrażam sobie przeżywania sztormu na morzu.
Bezradności i pokładania nadziei jedynie w modlitwie do bóstw opiekuńczych. Na
początku zupełnie nie rozumiałam, wyboru polskiego tytułu, lecz po takiej
wizualizacji wydaje mi się, że zrozumiałam intencję tłumaczki i wydawcy.
W pierwszym tomie Uhtred dorósł,
założył rodzinę i zrobił co mógł, by powrócić na łono ojczyzny jako angielski
bohater. Lecz już na pierwszych kartach opowieści autor wyraźnie pokazuje, iż
dorosły nie oznacza dojrzały. A brawura i buńczuczność, tak przydatne na polu
bitwy, niekoniecznie zjednują przyjaciół i łaskę wielmożnych. Lecz po cóż
słuchać rad starszych? W gorącej wodzie kąpany młodzieniec, wraca do tego co
zna – walki i bogacenia się przemocą. W końcu nad jego głową wiszą chciwi
wierzyciele, rodzina domaga się opieki, a Wikingowie wydają się być co raz bardziej
agresywni… A co siedzi w duszy tego człowieka powoduje, że czytelnik nie raz
westchnie ze zdziwienia.
Fabuła, mimo wielu potyczek, których
opisy, zwykle powodowały u mnie irytację, prowadzona w Cornwellowski,
gawędziarski sposób znów podbiła moje serce. Wojowie, których różni prawie
wszystko, od wyznawanych ideałów do sposobu przygotowania się do walki, łączy ten
sam cel – zdobyć jak najwięcej. Nieważne jakim kosztem. Lecz czasem trudno podnieść
rękę na kogoś bliskiego. I jak wybrać pomiędzy lojalnością sercu a lojalnością
powinności? Jaką ścieżką podażą bohaterowie? Mam tylko jedno, malutkie
zastrzeżenie – nie wiem, w jakim odstępie czasu książki były wydawane w
oryginale, ale czytając je jedna po drugiej, mam wrażenie, że autor ma mnie za
sklerotyka :D Przypomina fakty powtarzane w poprzednim tomie niczym refren, a opinii
na temat zdarzeń czy osób wydają się irytującym, źle zagranym dźwiękiem w
symfonii słów. Jednak z pewnością pomoże odnaleźć się w głównym wątku czytelnikom,
którzy będą mieć dłuższą przerwę pomiędzy kolejnymi tomami.
A jeśli już o bohaterach mowa, oprócz
grającego pierwsze skrzypce Uthreda, uwagę przykuwa kreacja króla Alfreda i inteligentnej Iseult. Król,
mimo swoich wad, potrafi zjednoczyć wojowników, tchnąć w nich ducha i stawiać
opór najeźdźcy. Lecz czy na pewno to tylko jego zasługa? Natomiast Iseult jest
dla mnie personifikacją losu każdej inteligentnej i zdolnej kobiety, żyjącej w
czasach, które nie były dla niej łaskawe. Wyobraźcie sobie, że jeżeli szybko
będziecie kojarzyć fakty, logicznie myśleć i zręcznie wykorzystywać sytuacje,
co przecież potrafi tylko mężczyzna, zostaniecie oskarżone o czary i w
stronniczym procesie skazane na śmierć. Tylko naprawdę silne kobiety, jak
Iseult, potrafiły nagiąć ten nieprzyjazny świat do swojej woli. Mam nadzieję,
że w kolejnej części nie zabraknie tej niesamowitej postaci – czuję w kościach,
że znalazłam moją ulubioną bohaterkę w całej serii.
Ten pisarz potrafi tworzyć wciągające fabuły!
OdpowiedzUsuń